Ta strona korzysta z cookies, czyli niewielkich plików zapisywanych w Twoim urządzeniu - dowiedz się więcej rozumiem

Narzedzia

Siła Natury

VI Słowiańska Noc Folkmetalowa

31 Aug 2018   13:13

Tegoroczna edycja tej imprezy znów zaskoczyła zarówno stałych bywalców, jak i nowych widzów. Choć część zespołów była w Brennej nie po raz pierwszy, wszystkie dały koncerty porywające i zupełnie inne od poprzednich. Osoby, które Słowiańską odwiedziły w tym roku po raz pierwszy, bez względu na to, czy przyjechały zagrać, posłuchać, czy zostały wysłane przez swoje redakcje, za każdym razem podkreślały, że nie spodziewały się wydarzenia na taką skalę. Ostatecznie folkmetal (czyli łączenie ostrych, czasem bardzo ciężkich brzmień 
z melodyjnym uzupełnieniem różnych, ludowych instrumentów, inspirowane folklorem i ludowością z różnych epok i regionów) wciąż jest w Polsce muzyką niszową. 


 VI edycję rozpoczął koncert rosyjskiego zespołu GjeldRune. Młodzi muzycy, mimo wczesnej pory już po paru pierwszych riffach ściągnęli pod scenę tłum odbiorców. Poza walorami muzycznymi, na wzmiankę zasługuje niesamowity kontakt, jaki grupa miała z publicznością, głównie dzięki frontmenowi, który płynnie mówił po polsku. Na żadnej z dotychczasowych Nocy Folkmetalowych nie było takiej siły i takiego tłumu już na pierwszym koncercie.
Kiedy GjeldRune skończył koncert scena bardzo się zmieniła, szykując się na największą niespodziankę wieczoru – DreamSpirit, czyli grupa prosto z Chin! Zespół nie tylko zagrał porywający koncert, ale też znakomicie prezentował się na scenie, w strojach przywodzących na myśli samurajów. Widownia breńskiego festiwalu przyjęła ich owacjami.


Od tej chwili na scenie zdecydowaną przewagę miały kobiety. Kolejna formacja – „Łysa Góra”, która pokazała się już kilka lat wcześniej naszej publiczności podczas koncertu muzyki historycznej, tym razem przywiozła ostrzejszą wersję swojego repertuaru. Dziewczyny 
z ogromnym scenicznym doświadczeniem doskonale wiedzą, co zrobić, by zadowolić swoich fanów i zyskać sobie nowym. Prawdziwe czarownice.


Kiedy scena szykowała się na przyjęcie kolejnych muzyków, widownię zabawiły „Siostrzyce”. Jest to grupa tańca orientalnego, wplatająca w swój taniec elementy bollywood, tribal i silne słowiańskie wpływy. Dziewczęta skutecznie skupiły na sobie oczy wszystkich, tańcząc między innymi do muzyki dwóch zespołów, które tego dnia zagrały na scenie, jednocześnie czyniąc im piekną zapowiedź.


Jednym z tych zespołów, była Runika, która wystąpiła jako kolejna. Zespół czuje się w Brennej jak w domu, charyzmatyczna Aminae zadbała o każdy szczegół. W końcu był to bardzo niezwykły koncert – promujący ich najnowszy album „Pradawna moc”. Runikę wspierało wielu fanów, którzy jeżdżą za tym mocno się rozwijającym zespołem po całej Polsce. I, choć czas gonił artystów i musieli skracać swoje sety, atmosfera rekompensowała wszystkim te niedogodności.
Wreszcie przyszedł czas na gwiazdę wieczoru. Zespół, który jest jednym z najstarszych, jednym z pierwszych i bodaj najbardziej znanym zespołem folkmetalowym w Polsce. Dwie niesamowite wokalistki i silny lider. Mnóstwo ciekawych instrumentów i brzmienie przyprawiające o ciarki. Niewiele elektroniki, a jednak wielka moc. Do tego niezwykła oprawa świetlna, robiąca nieziemskie wrażenie. Żywioł. Żywiołak.

Ostatnie dwa zespoły – GRAI i SatanaKozel również przyjechały z Rosji. Pierwszy z nich trwa przy młodziutkiej, ale bardzo pewnej siebie wokalistce, która w ostatnich latach wyrosła z nastolatki na zdecydowaną artystkę, co dobrze wróży grupie na przyszłość. 
A ostatnia grupa, ostra, dużo mniej melodyjna, za to z ogromną swobodą wykonawczą, wynikającą z dużego doświadczenia, tylko utarła pozytywne wrażenia z tegorocznej Słowiańskiej Nocy Folkmetalowej w Brennej. Czym festiwal zaskoczy za rok…? Zobaczymy.